Fernando Alonso i Lewis Hamilton - sezon 2026 i ich ostatni taniec
Fernando
Alonso i Lewis Hamilton: Ostatni taniec
Formuła 1, ta epicka walka o mistrzostwo świata, ta mieszanka prędkości, strategii i technologicznego wyścigu zbrojeń. Dziś, patrząc na świat F1, trudno sobie wyobrazić, że kiedyś nie było tak rozwiniętej technologii, nie było tak wszechobecnych systemów telemetrii, nie było tak precyzyjnie kontrolowanych danych na temat bolidu i kierowcy. Wyobraźmy sobie erę, w której kierowcy zmagali się z mniej rozwiniętymi narzędziami, zmuszeni do podejmowania decyzji w oparciu o intuicję i własne doświadczenie. Właśnie w tej epoce, pełnej niepewności i niespodzianek, pojawili się Fernando Alonso i Lewis Hamilton, dwa nazwiska, które na zawsze zapisały się w historii królowej sportów motorowych.
Fernando
Alonso: Skrzydła i Ryk Silników
Nie ma co ukrywać, że obecna F1 jest znacznie bardziej złożona. Kiedyś, w latach 2000, dominacja Ferrari i Michaela Schumachera była niemal niekwestionowana. Lecz w tym właśnie momencie, w tym właśnie chaosie, w tym właśnie okresie, pojawił się Fernando Alonso. Nie musiał długo czekać na swój debiut. Pojawienie się młodego, zdeterminowanego Hiszpana, było jak wstrząs dla stałych, dobrze ugruntowanych porządków. Jego agresywny styl jazdy, niezachwiana determinacja i niesamowita umiejętność odczytywania toru, były kluczem do sukcesu. Pierwszy punkt na podium, pierwsze pole position, pierwsze zwycięstwo – w 2003 roku na torze Hungaroring. To był tylko początek fascynującej podróży. Alonso, kierowca, który potrafił wspaniale wykorzystać i docenić możliwości bolidu, wygrywał nie tylko wyścigi, ale i serca kibiców.
Lewis
Hamilton i debiut w 2007 roku
Podobnie...a nawet zdecydowanie lepiej rozpoczął swój debiut Lewis Hamilton otrzymując do dyspozycji maszynę umożliwiającą walkę o tytuł. Warto tutaj wspomnieć, że przy nieograniczonej liczbie testów Brytyjczyk pokonał tysiące kilometrów bolidem z 2007 w trakcie prywatnych przedsezonowych testów, co dało mu znaczącą przewagę nad dwukrotnym mistrzem świata F1 z 2005 i 2006 r.
Alonso i
Hamilton = Senna i Prost
Doskonale wszyscy wiemy, jak Ci dwaj kierowcy potrafi zapewnić emocjonującą walkę w Mclarenie (tak jak Senna i Prost). Blokada na Hungaroringu w trakcie kwalifikacji, wyścig z Monaco, wypychanie się poza tor w Belgii i wiele, wiele innych akcji.
Alonso za sprawą swojego doświadczenia zdobył PP i zwyciężył w Monaco, a także odniósł fenomenalny triumf podczas deszczowego Grand Prix Europy (Hamilton i wielu innych kierowców wypadło w 1 zakręcie).
Lata 2008-2013
Po ciężkim
sezonie bez wsparcia zespołu Hiszpan powrócił do niekonkurencyjnego Renault, a
Mclaren wciąż dysponujący konkurencyjnym bolidem dał Hamiltonowi I tytuł
mistrza świata (choć tak naprawdę Lewis sam go wyszarpał na ostatnim zakręcie w
Brazylii).
Sezon 2009 to dla obu kierowców dość chaotyczny sezon, w którym to tempo dyktował niespodziewanie zespół Brawn GP oraz od połowy sezonu Red Bull Racing.
Zmiana koncepcji bolidów i sezon 2010 to zdecydowany powrót do walki o tytuł zarówno Fernando Alonso, jak i Lewisa Hamiltona. Jednak....tak...dokładnie tak...sezony 2010-2013 to istny geniusz w wykonaniu Adriana Neway'a (szczególnie rok 2011 i 2013). Lewis Hamilton dał się pokonać na przestrzeni 3 sezonów (2010-2012) pokonać Jensonowi Buttonowi i popełniał mnóstwo błędów (to Jenson zdołał wygrać w Kanadzie 2011, jak i w wielu wyścigach to on był numerem 1). Alonso nie mając najlepszego bolidu a wg analiz przeprowadzonych przez wiele renomowanych serwisów w 2012 posiadał dopiero 4 najszybszy bolid w stawce. Mimo to, zdołał za sprawą swojego doświadczenia wygrać w Malezji i w Walencji. Do samego końca walczył o tytuł (i pewnie by go zdobył, gdyby nie m.in. kamikaze Grosjeana w Belgii czy kompletnie niezrozumiałemu atakowi Raikkonnena w Japonii na Alonso pdoczas startu - Alonso wypadł przez niego z toru).
Hamilton z Mclarena (za namową Brawna i obiecanej maszyny z kosmicznym silnikiem) przeszedł do Mercedesa. Ruch ten wywołał ogromna konsternację w F1 i był rzekomym ,,skokiem na pieniądze'' - Lewis zastąpił odchodzącego finalnie na emeryturę Michaela Schumachera.
Trzeba przyznać, że Mercedes w 2013 był szybki..., ale na pojedynczym kółko. Ich tempo zżerania opon powodowało, że mimo startu z wysokich miejsc, kończyli wyścig poza czołówką. Alonso w omawianym sezonie nie miał najlepszego bolidu, ale był w stanie dwukrotnie stanąć na najwyższym stopniu podium i finalnie zakończył mistrzostwa na 2 pozycji z dorobkiem punktowym wynoszącym 242 pkt (Webber w najlepszym bolidzie stawce zajął dopiero 3 miejsce ,,zbierając'' 199 pkt - był to dla Australijczyka ostatni sezon w karierze).
,,Strzał w dziesiątkę’’ Lewisa Hamiltona i dominacja Mercedesa
Sezony 2014-2020 to powrót dominacji, ale nie koloru czerwonego lecz srebrnego. Lewis Hamilton zdobył na 7 możliwych tytuł aż 6 (przegrał z Rosbiergiem w 2016 roku głównie z lekceważenia Niemca i ,,olaniem'' początku sezonu, bo gdy trzeba było ,,podciągnąć rękawy'' Lewis miażdżył Nico i gdyby nie pech w Malezji i wybuch silnika, z pewnością byłby dzisiaj ośmiokrotnym mistrzem świata F1).
Rozgoryczenie Fernando Alonso, Honda najgorszym silnikiem w stawce
Lata 2014-2018
dla Fernando Alonso to koszmar. Niekonkurencyjne Ferrari i mimo zdeklasowania
Kimiego Raikkonena (Alonso 161, Raikkonen 55) szefostwo Ferrari uznało, że brak
jakiegokolwiek zwycięstwa w sezonie od tylu lat włoskiej marki to wina
Hiszpana.
Wszyscy znający charakter Fernando Alonso wiedzą, że te słowa mocno wpłynęły na jego decyzję. Dodając do tego lukratywny kontrakt z Mclarenem i obietnica powrotu legendarnego duetu McLaren-Honda, Hiszpan podpisał kontrakt ze stajnią z Woking.
Śmiało można wskazać, że był to największy błąd w karierze Hiszpana (większy niż zerwanie kontraktu z Mclarenem w 2007). Brak podiów, nieustanne bycie dublowanym przez czołówkę, bycie objeżdżanym przez debiutantów, awarię i multum nieukończonych wyścigów poskutkowało, że sezon 2018 będzie decydującym.
Nowy szef Mclarena zmienił jednostki napędowe Hondy na Renault i śmiało stwierdził, że Mclaren na tych samych silnikach co Red Bull (wówczas ,,Czerwone Byki'' korzystały z francuskiej jednostki), na pewno nie będzie wolniejszy, bo mają najlepszy bolid, a brak osiągów wynikał ze słabego silnika Hondy.
Rzeczywistość okazał się brutalna. McLaren tracił nawet 1,5 sekundy w kwalifikacjach do Red Bulla, a o stracie do Mercedesa lepiej nawet nie wspominać.
Tym samym Hiszpan odszedł z F1 rozgoryczony, a Lewis Hamilton kontynuował swoją dominację.
Verstappen niczym Alonso w 2006 roku
Zmiana nadeszła
w 2021. Red Bull w końcu zbudował wspólnie z Hondą konkurencyjny bolid, a w międzyczasie
do stawki powrócił Fernando Alonso z Alpine (dawne Renault).
W tym roku Lewis Hamilton walczył, jak równy z równym z Maxem Verstappenem niczym Alonso w 2006 r. z Schumacherem. Tak, jak miało to miejsce ponad dekadę wcześniej, lepszym okazał się młodszy i głodny 1 tytułu zawodnik (chociaż tutaj nie obyło się bez kontrowersyjnej decyzji FIA na ostatnich okrążeniach).
Sezon 2022 to nowe koncepcje bolidów, w które nie wstrzelił się Mercedes ani Alpine, lecz Red Bull Racing. De facto od 2022 byliśmy świadkami pełnej dominacji Maxa Verstappena, który zawodników ,,rzucał po kątach'', a sam śrubował rekordy.
Do obecnego sezonu Max Verstappena ma już na koncie 4 tytuły mistrza świata, zaś Lewis Hamilton wciąż 7 i Fernando Alonso 2.
Hiszpan do połowy sezonu 2023 w Aston Martinie walczył i zdobywał podia, ale od czerwca 2023 (poza szczęśliwą Brazylią i fenomenalną walką z Sergio Perezem), plasuje się poza czołówką, a w obecnej kampanii poza TOP 10.
Lewis Hamilton w latach 2022-2024 miał za swojego zespołowego kolegę George'a Russella i ich batalia często kończyła się triumfem młodszego Brytyjczyka. Sam sir Lewis Hamilton stwierdził, że George radzi sobie wyśmienicie i na przestrzeni 3 sezonów 7-krotny mistrz świata F1 zwyciężył te wewnętrzna potyczkę ,,zaledwie zdobytymi 2 punktami więcej''.
Sezon 2025 i
nadzieja w 2026
Hamilton przeszedł w sezonie 2025 do Ferrari. Stanął przed trudnym wyzwaniem, tj. rywalizacją z podopiecznym Ferrari - Charlesem Leclerciem. Obiektywnie patrząc to poza Grand Prix Chin, gdzie Lewis wygrał sprint i zaprezentował się ze znakomitej formy, to na tle Monakijczyka wypada póki co dość słabo (jeśli patrzymy na wyścigi, podczas których nie ma nieoczekiwanych momentów).
Fernando Alonso w tym sezonie również nie ma ,,łatwego życia''. Wciąż nie zdobył żadnego punktu, często kończy przedwcześnie wyścig nie ze swojej winy, albo popełnia głupie błędy (jak obrót w trakcie wyścigu w Miami).
Czy widząc walkę Piastriego, Norrisa i Verstappena (nie zapominajmy o Leclercu, Antonellim i Russelli) i narzekających na bolid legendy w postaci Hamiltona i Alonso należy wróżyć ich koniec?
Podsumowanie
Myślę, że sezon
2026 będzie wyrocznią. Jeśli Ferrari i Aston Martin z Neway'em na czele ,,trafią
z koncepcją'' i ich jednostki napędowe będą naprawdę konkurencyjne to ich walka
o mistrzostwo świata pokaże, czy wciąż potrafią jechać na limicie, bez popełniania
błędów i w sposób taki, w jaki zapamiętało ich wielu kibiców (zwłaszcza w
warunkach deszczowych).
Komentarze
Prześlij komentarz